#2 Mam 60. level, nikogo się nie boję
Może właśnie wtedy, gdy jesteśmy blisko śmierci, dotykamy sensu życia. Stawiamy pytania i szukamy odpowiedzi - co było i jest ważne, a co nie warte zachodu.
Na hospicyjnej świetlicy, przeszklonej, pełnej kwiatów pachnie świeżo parzoną kawą i jabłecznikiem. Przy stolikach kilka osób gra w tysiąca. Słychać śmiech. Ktoś żartuje, a nawet flirtuje. Z głośników leci muzyka: „…gdziekolwiek będziesz, cokolwiek się stanie..”.
Z kolei na odprawie, w pobliskim pokoju, lekarze, pielęgniarki, fizjoterapeuci obradują przy sowitym śniadaniu, jak zdjąć z ciał pacjentów ból, w jakim są nastroju, humorze. Choćby pan Jerzy, który tego dnia obchodzi imieniny. Będzie i tort, i szampan, i wspólne śpiewanie. Bo, jak mówi dr Łukasz, hospicjum jest pełne cudów. Ale dzieją się one tylko wtedy, gdy potrafimy się zatrzymać, wyrwać z pędu, jaki narzuca nam świat. Dajmy więc szansę uważności. Tu i teraz.