Miasto nad zapadliskiem

Do jednej z dziur wpadło kilkadziesiąt grobów na lokalnym cmentarzu. W innej znalazł się kilkumetrowy silos z substancją, która służyła do umacniania gruntu. W jeszcze innej widać fragmenty ogrodowej altanki. Według Państwowego Instytutu Geologicznego miejsc zagrożonych zapadliskami jest już prawie pół tysiąca. Przez długi czas dzieci bały się chodzić same do szkoły. Bo nikt nie wie kiedy i gdzie pojawi się następna dziura.
Dwadzieścia dwa lat temu zamknięto tamtejszą KWK Siersza, która działała od połowy XIX wieku. Początkowa eksploatacja była prowadzona płytko, 20-25 metrów pod ziemią. Później podziemne chodniki zaczęły prowadzić coraz głębiej. Likwidując kopalnie zakładano, że woda wypełni puste korytarze, ale okazało się, że podeszła za blisko powierzchni ziemi i wymywa kolejne jej warstwy.
„To jest kretowisko, na którym pracowite mrówki, dużym wysiłkiem, zbudowały swoją siedzibę. Kret przestał się poruszać korytarzami, nie reguluje już żadnych procesów, one toczą się same z siebie. I te mrówki będąc na powierzchni, nie mając żadnego wglądu w to, co się dzieje pod mrowiskiem, ponoszą czyste konsekwencje tej sytuacji, nie mogąc przy tym - powiedzmy sobie szczerze - właściwie zrobić nic”- analizuje profesor Tadeusz Sławek z Uniwersytetu Śląskiego.
Jak wygląda życie mieszkańców Trzebini? Jaka czeka ich przyszłość? O tym w reportażu Anna Dudzińska „Miasto nad zapadliskiem”