Od roku polscy uczniowie nie są zobowiązani do wykonywania prac domowych. Część ekspertów uważa, że taka sytuacja nie sprzyja edukacji, bo nauczyciele nie są w stanie kontrolować postępów swoich podopiecznych. – Cała ta inicjatywa była niepoważna. Nie rozstrzyga się takich kwestii za pomocą prawa oświatowego – powiedział prof. Marek Konarzewski w rozmowie z Kubą Strzyczkowskim.
Według przeprowadzonego w polskich szkołach badania, aż 81 proc. dyrektorów uważa, że obowiązkowe prace domowe należy przywrócić. Czy Ministerstwo Edukacji ugnie się i zawróci z obranej ścieżki?
„Kuriozalny przypadek”
Ministerstwo Edukacji pod wodzą Barbary Nowackiej zdecydowało o wprowadzeniu w życie rozporządzenia, na mocy którego w polskich szkołach skończyła się era prac domowych. Zdaniem gościa audycji „Co Państwo na to?”, byłego szefa Centralnej Komisji Egzaminacyjnej prof. Marka Konarzewskiego, taka decyzja jest dowodem na brak zaufania MEN do nauczycieli.
- Kształcimy nauczycieli coraz lepiej, więc są coraz lepszymi specjalistami, a jednocześnie nie ufa się im i mówi się im szczegółowo, co mają robić – powiedział. – Mamy kuriozalny przypadek, kiedy rząd zaczął ingerować w metody pracy dydaktycznej – dodał.
W jego ocenie, przy podejmowaniu decyzji nie kierowano się dobrem uczniów i kondycją systemu edukacji. Ważniejsze miały być cele polityczne. – W ministerstwie jest grupa propagandzistów, która dba tylko o analizę zysków i strat propagandowych – stwierdził gość Radia 357.
Ostra krytyka Nowackiej
Prof. Konarzewski zaznaczył, że decyzja MEN nie była poparta szczegółowymi badaniami. Dodał, że sam przed laty przeprowadził badanie, które mogłoby być pomocne w podejmowaniu takiej decyzji. Dotyczyło ono prac domowych z języka polskiego i ich wpływu na zdolności ucznia w zakresie czytania i rozumienia tekstu. – Okazało się, że niekorzystne jest codzienne zadawanie prac domowych(…), jak i całkowite niezadawanie prac domowych – powiedział. Dodał, że uczniowie niewykonujący prac domowych mieli największe problemy z czytaniem.
- Przed wprowadzeniem tego rozporządzenia wykonałbym kilka studiów empirycznych. Przecież resort ma swój instytut badawczy, to nie są wielkie pieniądze, potrafimy to zrobić – podkreślił.
Prof. Konarzewski nie zgadza się również z argumentacją Barbary Nowackiej, która stwierdziła, że nauczyciele nie zrozumieli wprowadzonych przepisów. Jak wyjaśniała, zadawanie prac domowych nie zostało zakazane, tylko ich wykonywanie stało się nieobowiązkowe.
- Każdy nieudacznik tłumaczy się, że został źle zrozumiany. Cała ta inicjatywa była niepoważna. Nie rozstrzyga się takich kwestii za pomocą prawa oświatowego (…). Tak się wprowadza podstawę programową, ale jak można regulować w ten sposób sprawę zadawania prac domowych? – pytał były szef CKE.
Cała audycja dostępna w podcastach.