Polskie szpitale mierzą się z dużymi problemami finansowymi. Długi ciągną się za wieloma placówkami, a nad niektórymi z nich wisi widmo utracenia płynności finansowej.
Zadłużenie polskich szpitali przekroczyło kwotę 22 miliardów złotych. Nic nie wskazuje na to, że w najbliższym czasie sytuacja się poprawi. Co więcej, rząd nie rezygnuje z planów podwyżek w ochronie zdrowia, co może przyczynić się do pogłębienia problemu. Co doprowadziło do skrajnie niepokojącej sytuacji polskich szpitali? Na antenie Radia 357 pyta Mateusz Kuźniewski.
Polskie szpitale w kryzysie
Wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL Władysław Krajewski, wskazuje, że do porozumienia docierają niepokojące sygnały, że pieniędzy brakuje już nie tylko na wypłaty dla lekarzy kontraktowych, lecz także dla tych zatrudnionych na umowach o pracę. Podkreśla jednak, że tych drugich chroni przynajmniej prawo pracy, na co liczyć nie mogą kontraktowcy, a jest ich znacznie więcej.
Jak duża jest skala problemu? – Z informacji, jakie do nas docierają są to zaległości 2-3 miesięcy – powiedział Krajewski. Zaznaczył, że znaczna część zgłoszeń o zaległościach w wypłatach dotyczy najmłodszych lekarzy, którzy stawiają pierwsze kroki w zawodzie.
Potrzeba dogłębnej reformy
Gość „Popołudniówki” wskazał, że choć zaległości w wypłatach pensji są istotną kwestią, to jest to jedynie część znaczenie większego problemu. Podkreślił, że placówki borykają się również z rosnącymi kosztami stałymi. W ocenie Krajewskiego sytuację w systemie ochrony zdrowi poprawić może jedynie dogłębna jego reforma.
- Od lat zwracamy uwagę, że system potrzebuje reformy. Nie tylko ciągłego dosypywania pieniędzy do systemu, lecz także robienia tego z głową – stwierdził. – Kolejne podwyżki z budżetu państwa do NFZ są nieskutecznie rozdysponowane. Dochodzi do sytuacji, w której nie tylko pracownicy stają się ofiarami utraty płynności funduszu – dodał. Krajewski zauważył, że reperkusje takich działań odczuwają przede wszystkim pacjenci.