DZIĘKUJEMY ZA TO, ŻE WSPIERASZ NAS NA NOWO!
W ramach podziękowania za udaną teleportację mamy dla Ciebie niespodzianki. Co tydzień wpada tutaj bohater komiksu, którego przedstawiamy w strefie Twoje 357 i zostawia coś dla drużyny Patronek i Patronów, którzy wspierają nas bezpośrednio!
Kliknij w nazwisko autora, by poznać niespodzianki:
Niespodzianki od Justyny Godz
Jakie miejsca warto odwiedzić we Włoszech? Oto polecenia dla drużyny od autorki audycji La pausa italiana.
SYCYLIA
Polecenia sycylijskie znajdą Państwo w dzisiejszej (4.08) audycji – miejsca warte zobaczenia w Katanii i wschodniej część Sycylii, a także w Palermo i okolicach. O tym opowiada dla Państwa Anna Dudar, autorka książki „Sycylia. Słońce, chaos i czerwone pomarańcze”.
SARDYNIA
I dwa konkretne miejsca: Tempio Pausania i Bosa. Tempio Pausania, czyli la città di pietra – miasto (z) kamienia, położone na Monte Limbara. Idealne dla miłośników natury i kultury. Czystość górskiego powietrza i bliskość morza – niecałe 30 minut do najpiękniejszych plaż północno-zachodniej części Sardynii. Warto wybrać się tu w lutym, bo wtedy w Tempio możemy stać się częścią niezwykłego spektaklu – Lu Carrasciali Timpiesu, to najważniejszy karnawał na wyspie, w którym co roku bierze udział ponad sto tysięcy uczestników.
Druga propozycja na Sardynii to miasteczko Bosa, które odkryłam przez przypadek podróżując lata temu po wyspie. Ale jeśli byli Państwo choć raz w Italii, to wiedzą Państwo, że… tam nie ma przypadków! Kolorowe miasto, bo tak często nazywana jest Bosa, zostało wpisane na listę najpiękniejszych miasteczek w całych Włoszech (I Borghi più belli d’Italia). Życie tam toczy się na wodzie, bo pomiędzy rzeką a morzem. Tu pasterze współistnieją z rybakami i z kobiecymi haftami, które wciąż starsze pokolenia kobiet wykonują u progu swoich domów.
BOLONIA, a właściwie jej okolice – Dozza, położna 40 km od Bolonii.
To miasto, które miało być tylko przystankiem na szybką kawę w drodze podczas jednych z moich włoskich wakacji. Nie muszę chyba dodawać, że stało się inaczej 😉 To kolejne miasto kolorów, a to dlatego, że w latach 60. aby przyciągnąć do siebie więcej turystów, władze miasta postanowiły stworzyć tam „kilka” murali. I to jeden z tych elementów, który bez wątpienia wpływa na tzw. genius loci tego miejsca. Do tego położenie miasta – pośród wzgórz Apeninów Toskańsko-Emiliańskich, gościnność mieszkańców i smak… crema di caffe! To ostatnie to kwestia mojego osobistego wspomnienia, bo to tam miałam przyjemność spróbować pierwszy raz tego deseru. I chyba nie mogłam trafić dla piękniejsze okoliczności przyrody!
To teraz czas na GELATO! I to te rzymskie lody. Ten adres poznałam dzięki naszej Patronce, Agnieszce Koper, która od lat mieszka w stolicy Italii i specjalizuje się w kuchni regionu oraz deserach rzemieślniczych. Podążyłam za jej poleceniami i werdykt jest prosty: Otaleg! Niezależnie od tego, czy wybierzecie smak czekoladowy, śmietankowy, czy inną pistację. Przyjemność gwarantowana!
I na koniec coś dla tych z Państwa, którzy nie wybierają się w najbliższym czasie do Włoch, ale chcieliby odrobinę włoskoście poczuć będąc w Polsce. Zawsze powtarzam: muzyka, książki i nasza wyobraźnia! O muzykę zadbam ja, w każdą niedzielę o 15:00 oraz dodatkowo polecam wszystkie archiwalne audycje, które można znaleźć w podcastach, a jeżeli chodzi o książki, to mam dla Państwa dwie tegoroczne propozycje: „Rzym. Miasto nad miastami”, Piotra Kępińskiego (Wydawnictwo Wielka Litera) oraz coś mniej oczywistego: „Obca” Claudii Durastanti (Wydawnictwo Czarne).
Niespodzianki od Agnieszki Szwajgier:
10 utworów muzyki klasycznej, które każdy powinien znać:
Każdy z nas zna ten słynny motyw złożony z paru zaledwie nut. V Symfonia c-moll op. 67 Ludwiga van Beethovena, znana jako „Symfonia losu”. Motyw otwierający symfonię nazwano „motywem losu” bo sam Beethoven miał powiedzieć, że ten słynny czteronutowy motyw otwierający symfonię, to „Los pukający do drzwi”. Symfonia, z dramatycznym początkiem i triumfalnym finałem, jest często interpretowana jako obraz walki człowieka z losem. Mimo że Beethoven w czasie komponowania tego działa zmagał się już z postępującą utratą słuchu, „Symfonia losu” należy do najsłynniejszych i najczęściej wykonywanych dzieł muzyki klasycznej.
Jako młody chłopiec, Ignacy Jan Paderewski zadziwiał publiczność swą wyjątkową muzykalnością. Podczas występów, gdy jego dłonie ślizgały się po klawiszach, ktoś z widowni, szukając granic jego talentu, zakrywał fortepian ręcznikiem. Paderewski, nie zważając na zasłonięte klawisze, powtarzał cały program z pamięci, wywołując zdumienie i zachwyt u słuchaczy. Jego muzyczny geniusz był jedynie preludium do późniejszej kariery, w której pełnił również funkcje premiera i ministra spraw zagranicznych Polski.
Przed premierą swojego Koncertu fortepianowego a-moll, op. 17, Paderewski był przepełniony niepokojem. Młody, 28-letni artysta, jeszcze niemal nieznany szerszej publiczności, obawiał się, czy jego dzieło, które rodziło się w trudzie i cierpieniu, zachwyci słuchaczy. Często z humorem wspominał ten czas, opisując swoje zmagania: „Jestem brzemienny fortepianowym Koncertem, a ponieważ to pierwszy dopiero miesiąc (oby ich nie było dziewięć!) owego błogosławionego stanu, przeto ze zdrowiem idzie dość licho: bóle głowy, żołądka, a nudności ustawiczne. (…) Z oznak szczególnych tego oczekiwania dziecięcia muszę wymienić jedną: tonacja, no! nie uśmiechaj się Pan… a, najwyraźniej a-moll”.
Ten koncert to prawdziwy klejnot polskiej literatury fortepianowej, łączący liryczną wrażliwość z wirtuozowskim rozmachem. Polecam szczególnie część II – poetycki romans, szept miłości, rozbrzmiewający melancholijnym dialogiem między fortepianem, skrzypcami i wiolonczelą.
Poetycki i liryczny utwór fortepianowy, który doskonale oddaje nastrój spokojnej, księżycowej nocy. „Clair de Lune” Claude’a Debussy’ego to jedno z najbardziej rozpoznawalnych dzieł muzyki klasycznej, które urzeka swoją subtelnością i liryzmem. Tytuł został zaczerpnięty z wiersza Paula Verlaine’a, francuskiego poety symbolisty, którego twórczość była bliska Debussy’emu. Wiersz opowiada o tajemniczej, eterycznej atmosferze księżycowej nocy, pełnej marzeń i delikatnych emocji, co kompozytor doskonale oddał w muzyce. Debussy jest jednym z czołowych przedstawicieli muzycznego impresjonizmu, a „Clair de Lune” jest doskonałym przykładem tego stylu. Zamiast wyrazistych melodii i rytmów, Debussy stosuje w nim subtelne barwy dźwiękowe, nieoczywiste harmonie i płynne przejścia, które mają na celu oddanie atmosfery, a nie konkretnej opowieści.
To jedno z najbardziej znanych i ukochanych dzieł muzyki klasycznej. Beethoven ukończył ją w 1801 roku i zadedykował swojej uczennicy, hrabinie Giulietcie Guicciardi, w której, jak się uważa, był zakochany. Dedykacja była wyrazem nie tylko podziwu, ale i uczuć kompozytora, co dodaje sonacie osobistego charakteru. Tytuł „Sonata Księżycowa” nie pochodzi od samego Beethovena. Został nadany utworowi kilka lat po jego śmierci przez niemieckiego krytyka muzycznego Ludwiga Rellstaba, który porównał pierwszy ruch do księżycowej poświaty nad Jeziorem Czterech Kantonów w Szwajcarii. W momencie komponowania „Sonaty Księżycowej” Beethoven już zaczął tracić słuch. W jego muzyce można wyczuć pewien rodzaj smutku i wewnętrznej walki, co sprawia, że sonata ta jest nie tylko pięknym dziełem muzycznym, ale także głębokim wyrazem emocji kompozytora zmagającego się z utratą jednego z najważniejszych zmysłów dla muzyka.
Podczas przyjęcia wigilijnego młoda Clara otrzymuje mechanicznego Dziadka do orzechów jako prezent. W nocy Dziadek ożywa, zamienia się w Księcia i zabiera Clarę do Krainy Słodyczy. Balet kończy się, gdy dziewczynka budzi się w swoim pokoju, trzymając w ręku Dziadka do orzechów, zastanawiając się, czy jej przygoda była snem, czy rzeczywistością.
Dziadek do orzechów to jeden z najpopularniejszych baletów na świecie, zwłaszcza w okresie świątecznym. Jego magia, kolorowa scenografia i porywająca muzyka sprawiają, że jest uwielbiany zarówno przez dzieci, jak i dorosłych. Balet „Dziadek do orzechów” jest oparty na opowiadaniu „Dziadek do orzechów i król myszy” niemieckiego pisarza E.T.A. Hoffmanna. Jednak wersja, którą Czajkowski wykorzystał do stworzenia baletu, była adaptacją autorstwa Aleksandra Dumasa (ojca). Ta wersja była nieco lżejsza i bardziej przyjazna dla dzieci, co wpłynęło na charakter muzyki i choreografii. W partyturze „Dziadka do orzechów” Czajkowski zastosował celestę, instrument o dzwonkowym brzmieniu, który wcześniej usłyszał w Paryżu i natychmiast postanowił wykorzystać go w balecie. Celesta idealnie pasowała do eterycznych, magicznych scen, takich jak „Taniec Cukrowej Wróżki”.
To jedno z najbardziej legendarnych dzieł w literaturze skrzypcowej, znane ze swojej technicznej wirtuozerii. Niccolò Paganini, słynący ze swojej niezwykłej techniki gry na skrzypcach, miał reputację niemal mistyczną. Legenda głosi, że jego umiejętności były tak fenomenalne, że niektórzy podejrzewali, iż mógł mieć układ z diabłem, aby zdobyć swoje umiejętności. Kaprys nr 24 jest zwieńczeniem tej techniki i trudności.
Paganini w swoim czasie był znany z tego, że potrafił grać utwory na skrzypcach z zamkniętymi oczami, a niektórzy twierdzą, że potrafił grać nawet wtedy, gdy miał związane ręce.
Antonio Vivaldi, włoski kompozytor i skrzypek epoki baroku, jest najbardziej znany z cyklu koncertów skrzypcowych „Cztery Pory Roku”. To cykl czterech koncertów skrzypcowych, które Vivaldi skomponował w latach 1716-1717. Każdy z nich jest poświęcony innej porze roku: Wiośnie, Lecie, Jesieni i Zimie. Vivaldi, będący nie tylko kompozytorem, ale i skrzypkiem, starał się uchwycić w muzyce dźwięki natury, takie jak śpiew ptaków, burze, szelest liści czy trzask lodu, co w tamtym czasie było niezwykle nowatorskie. „Cztery Pory Roku” to jedno z pierwszych przykładów muzyki programowej, czyli takiej, która opowiada konkretną historię lub ilustruje określone sceny. Dzięki mistrzowskiemu połączeniu muzyki i obrazu, słuchacz może niemal „zobaczyć” w muzyce zmieniające się pory roku i towarzyszące im zjawiska przyrodnicze.
Pamiętam, że gdy kiedyś zagrałam ten utwór w “Dawniej niż wczoraj” i zamiast 16 minut poleciało 7, słuchacze solidarnie chcieli uciąć mi głowę. Zadeklarowałam, że już nigdy więcej nie “zetnę” Bolera na antenie, choć – fakt, trwa aż 16 minut!
Maurice Ravel, jeden z największych francuskich kompozytorów XX wieku, stworzył wiele wybitnych dzieł, ale jednym z najbardziej rozpoznawalnych jest właśnie Bolero. Ta hipnotyzująca kompozycja powstała w 1928 roku jako wynik zamówienia baletowego dla rosyjskiej tancerki Idy Rubinstein. Jest to utwór oparty na powtarzającej się melodii, która zostaje powtórzona osiemnaście razy, a jedyne, co się zmienia, to orkiestracja i intensywność wykonania. Przez cały czas trwania utworu, tempo i rytm pozostają niezmienne, co nadaje mu charakter monotonnego, niemal transowego tańca. Po premierze „Bolera” w Paryżu w 1928 roku, pewna kobieta z publiczności krzyknęła: „Maestro, oszalał pan!”. Kiedy to powtórzono Ravelowi, kompozytor spokojnie odpowiedział: „Ta pani zrozumiała”. Cały utwór jest jednym wielkim crescendo, które zaczyna się od cichego werbla i pojedynczego fletu, a kończy pełną orkiestrą, włączając w to niezwykle rzadko używane instrumenty, takie jak saksofon. „Bolero” zyskało także pewne znaczenie w badaniach neurologicznych i psychologicznych. Powtarzalna natura utworu była badana w kontekście percepcji muzyki i sposobu, w jaki mózg reaguje na rytmiczną monotonię. Niektóre badania sugerowały nawet, że struktura utworu może być związana z neurologicznym stanem Ravela, który w późniejszych latach życia cierpiał na demencję.
Komponowane w ostatnich miesiącach życia Mozarta. „Requiem” to msza żałobna, skomponowana przez Mozarta w 1791 roku, roku jego śmierci. Mozart zmarł zanim skończył „Requiem”, pozostawiając je niedokończone. Dzieło zostało ukończone przez jego ucznia, Franza Xavera Süssmayera, który dodał brakujące części, aby dzieło mogło być wykonane zgodnie z wolą Mozarta. „Requiem” zostało zamówione anonimowo przez tajemniczego klienta, który okazał się być hrabią Franz von Walsegg. Hrabia zamówił dzieło jako część jego własnego przedsięwzięcia żałobnego i planował je przypisać sobie. To tajemnicze zlecenie oraz śmierć Mozarta w trakcie jego pracy nad Requiem prowadziły do licznych spekulacji i legend dotyczących jego powstania. Istnieje legenda, że „Requiem” było przekleństwem, które przyspieszyło śmierć Mozarta. W rzeczywistości, Mozart był bardzo chory i zmęczony podczas pracy nad Requiem. Jest cenione za swoją intensywność emocjonalną i duchową głębię. Część „Lacrimosa”, znana ze swojej melancholijnej i dramatycznej ekspresji, jest jednym z najbardziej poruszających fragmentów całego dzieła.
- Wariacje Goldbergowskie – Johann Sebastian Bach (i wszystkie inne kompozycje Bacha, ale coś trzeba było wybrać…)
Pierwszy raz usłyszałam je kiedy miałam zaledwie kilka lat. Siedziałam na kanapie przykryta kocem i oglądałam “Milczenie owiec”. Najkrwawszej scenie z całego filmu, kiedy Hannibal Lecter zabija pilnujących go strażników, towarzyszyła właśnie piękna Aria z Wariacji Goldbergowskich. Pamiętam, że wtedy – w filmie – użyto jej, aby podkreślić kluczowe momenty emocjonalne, stworzyć atmosferę napięcia. Grała w momentach, gdy Clarice Starling (Jodie Foster) była w trakcie odkrywania prawdy o mordercy i swojej własnej psychologii.
Same Wariacje Goldbergowskie są jednym z najbardziej znanych i technicznie zaawansowanych dzieł Johanna Sebastiana Bacha. Skomponowane w 1741 roku, to dzieło na klawesyn składa się z 30 wariacji. Utwór został nazwany „Wariacjami Goldbergowskimi” na cześć Johanna Gottlieba Goldberg’a, młodego klawesynisty, który podobno wykonywał ten utwór dla swojego patrona, hrabiego Keyserlingka, który miał problemy ze snem.
Niespodzianki od Antoniego Grudniewskiego
Trzy idealne płyty na lato. Płyty z półki właścicielskiej RecordStore, których nie trzeba lubić, ale warto znać.
1.Destroyer – Kaputt
Płyta, z której można wytypować ulubione utwory, ale najlepiej sprawdza się jako całość. Idealna towarzyszka podróży i pomoc w osiągnięciu spokoju.
2.Phoenix – United
Panowie z zespołu Phoenix od zawsze potrafili w piosenki. Melodię, których się nie zapomina. Podobnie jak głos frontmen’a. Ta płyta jest uosobieniem ambitnego popu lat dziesiątych XXI wieku.
3.Dionne Warwick – Soulful
Klasyka, klasyka, klasyka. Dionne Warwick też sięgnęła po klasykę i postanowiła zmierzyć się z cudzymi utworami robiąc to zjawiskowo. Nie mogło zabraknąć elementu beatlesowskiego w ramach piosenki “We Can Work It Out”. Zawsze z klasą, oszałamiającym głosem i prawdą, której nie da się wyuczyć.
Niespodzianki od Mateusza Fusiarza
Mateusz przygotował dla Was specjalny odcinek swojego podcastu, Wróżenie z fusów. To teleportacja do 10 miast, które muzycznie ukształtowały zespoły, które z kolei muzycznie… w jakimś sensie ukształtowały autora. 😉
Niespodzianki od Marcina Łukawskiego
Marcel ma coś dla aktywnych! Przed Wami solidna porcja porannej gimnastyki! Można ćwiczyć także w czasie audycji porannej. 😉
A także…
Specjalna niespodzianka od Marcela! W teleportacji pomaga mu konkretna playlista – oby i Wam pomogła. 😉 10 utworów, przy których dobrze się teleportować:
- Alphaville – Forever Young
- Fatboy Slim – Right Here, Right Now
- Nosowska – Ledwie wczoraj
- Paolo Nutini – Pencil Full Of Lead
- WHAM! – Wake Me Up Before You Go-Go
- Caravan Palace – Dragons
- Harry Styles – As it was
- Queen – Kind of magic
- The Minions – Y.M.C.A.
- Moloko – The Time Is Now
Niespodzianka od Mai Piskadło
Niektórzy z Was na pewno pamiętają cykl, w którym Maja prezentowała muzyczne obrazy miejsc pochodzenia muzyków. Dla wspierających na nowo przygotowała odcinek specjalny, którego bohaterem jest Chris Stapleton!
Teleportuj się i odkryj niespodzianki!
Przeniesienie Twojej subskrypcji do radiowego systemu płatności pomoże nam w przygotowywaniu dla Was kolejnych szalonych rzeczy. 😉 Nie zwlekaj – dołącz do drużyny Patronów wspierających nas bezpośrednio:
Teleportuj się i odkryj niespodzianki!
Aktywuj patronat w radiowym systemie płatności. Nie zwlekaj – dołącz do drużyny Patronów wspierających nas bezpośrednio. 🙂
Zaloguj się
Niespodzianki prezentujemy patronom, którzy wspierają nas bezpośrednio. Zaloguj się lub utwórz nowe konto i odkryj je!